niedziela, 13 marca 2016

Rozdział 8

-Nie wie,- powiedziałam patrząc na ukochanego- błagam powiedz, że Staruszek nic nie wie o tym, że coś mi grozi.
-Rose, on nic nie wie- odparł spokojnie.
-To dobrze! Inaczej zabrałby mnie od ciebie.
-Nie dałby rady- mówił poważnie Dymitr.- Na razie potrafię o nas zadbać. Zwrócę się do niego w ostateczności.
-Ubieraj  się, Kowboju- powiedziałam podnosząc się.
-Jeszcze chwilę- przytrzymał mnie mocniej.
-Dymitr możemy mieszkać razem przez najbliższy tydzień,- przypomniałam- będziesz tak mieć codziennie. Tylko rusz się!
Dymitr pocałował mnie. Oderwałam się szybko.
-Bo nie wstanę do rana! Wiesz, że mnie rozpraszasz?!
Miałam wrażenie, że był bardzo z siebie zadowolony, ale jakby nie dowierzał w moje słowa.
-Dymitrze Bielikow, chyba nie wątpisz w swoją atrakcyjność?!- zaśmiałam się.
-Masz rację szykujmy się- wstał i zaczął zbierać nasze ubrania.
Ubraliśmy się i wyszliśmy z wszystkimi moimi torbami. Miałam niewiele rzeczy, więc Dymitrowi nie mogło być ciężko. Ja się o tym nie mogłam przekonać, ponieważ wszystko niósł sam. Ledwo weszliśmy do naszego mieszkania, kiedy zapukał Abe.
-Rose! Mogę? Nie chciałbym zobaczyć czegoś, przez co musiałbym wynająć zabójcę na Bielikowa- Dymitr otworzył mu drzwi.- O wilku mowa. Miło widzieć, że trzymasz ręce przy sobie, przynajmniej chwilowo- dodał ciszej wymijając go.- Rose!
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego strój. Butelkowy kapelusz i garnitur.
-Witaj, Staruszku. Czemu mam tą przykrość patrzeć na ciebie?
-Język ci się nie zmienił,- zaczął.- Przyjechałem cię trochę podszkolić.
-Przeszłam już wszystkie możliwe szkolenia. Miałam dobrego mentora, prawda?- dodałam patrząc na Dymitra.
-I jak to się skończyło?- spytał retorycznie Abe.- Powinni zwolnić tą dyrektorkę. W każdym razie, twój niezawodny trener zapomniał nauczyć cię taktu.
-Może nie leżało to w zakresie jego obowiązków?- podsunęłam.
-Może nie chciał patrzeć w ten zakres?- sprzeczał się moroj.- Może podobał mu się twój charakter?
-Może was zostawię?- podsunął Dymitr.
-Bielikow,- Abe odwrócił się w jego stronę- pewnie nie zauważyłeś, ale mówimy właśnie o tobie. Powracając, Rose nie oszukuj się, miałaś nauczyć się również jak powinnaś się zachowywać. Ale nie ma tego złego... Bo już jestem- dodał za złośliwym uśmiechem.
-Nie potrzebuję tego i czemu tak cię naszło?
-Janine powiedziała mi, że macie tu jutro zebranie. Podobno od jego przebiegu zależy jak będzie wyglądać twoja przyszłość. Dlatego musisz nauczyć się wyczucia, kiedy co możesz zrobić czy powiedzieć. I nie myśl, że tego nie potrzebujesz. Chcesz żeby wyszło na twoje? Chciałabyś kiedyś go poślubić bez większej sensacji?- zapytał wskazując palcem na Dymitra.- To siadaj i słuchaj. Nie będę powtarzał.
Stałam zaszokowana. Najbardziej zdziwiło mnie jego pytanie. Ja sama nigdy go sobie nie zadałam. Znając Dymitra on myślał o tym odkąd zdecydował się na nasz związek. I pomyślał o tym słysząc o zmianie naszych praw. Teraz za to wyglądał jakby mnie nie znał. Tylko czekał w napięciu na moje gwałtowne zaprzeczenie. Jakby bał się, że powiem: "Tato, ja nigdy nie zechce go poślubić". A prawda była taka, że po rozmowie z Abem za każdym razem, gdy Dymitr klękał miałam nadzieję, że zada mi zaraz pytanie, ale on najczęściej wiązał wtedy buty.
Spojrzałam w jego piękne oczy i widziałam powagę.
Wiedziałam, że przygotował się na moje zaprzeczenie, i że będzie wstanie znieść to bez okazania emocji przy Staruszku. Podeszłam do niego i trzepnęłam go w ramię.
-Czy ja mam zwidy?- spytał Abe z udawanym przejęciem.
Do Dymitra chyba te słowa nie dotarły. Patrzył na mnie i nawet nie mrugnął.
-Oj Towarzyszu, ty i twoje durne wymysły.
Dymitr uśmiechnął się szeroko.
-Ty umiesz zrobić taką minę, Bielikow?- Abe wyolbrzymił swoje zaskoczenie.
Po tych słowach uśmiech Dymitra od razu zniknął, jakby przypomniał sobie, że nie jesteśmy sami.
-Co mam robić?- spytałam Abe'a.
-Użyłeś na niej wpływu?- spytał Staruszek Dymitra i nie czekając na jego reakcję zwrócił się do mnie.- Jakich praw chcesz, masz to wiedzieć jutro o szóstej?
-O osiemnastej? Ta cała wojna słowna zaczyna się dopiero o dziesiątej!
-Żeby iść na wojnę musisz wiedzieć o co masz walczyć. Przyjdę o szóstej. Ale ty, Bielikow wiesz, prawda?- Dymitr skinął głową.- To zlituj się nad tym śpiochem i powiedz jej czego chce.
-Aby strażnicy mogli być razem, aby nie zmieniano daty ukończenia szkoleń przez nowicjuszy, aby chętni moroje pomagali nam w walce i aby żaden dampir nie był zmuszany do zostania strażnikiem.
-Co o tym sądzisz, Rose?- spytał poważnie Abe.
Ojczulek w życiu by się nie przyznał, ale czułam, że Dymitr mu zaimponował.
-Że Dymitr wie czego chce.
-Rzuciło mi się w oczy- przyznał niechętnie.- Zgadzasz się z nim?- kiwnęłam głową.- A zostawisz nas na chwilę samych?
I tu gwałtownie spojrzałam na Dymitra. Za każdym razem, gdy stał przed Abem wyglądał jak osiemnastolatek.
-Wypuścisz go żywego i idealnego jak teraz- przeszłam obok ukochanego, bezgłośnie szepnęłam: "Przepraszam skarbie" i wyszłam.
Usiadłam pod ścianą naprzeciwko drzwi. Znowu. Ostatnio zrobiłam to dlatego, że go nie było. Teraz już nie wiem czy to nie było lepsze. Czas dość szybko mi minął i usłyszałam jak Dymitr otwiera drzwi przepuszczając Abe'a.
-Jutro wystarczy, że będziesz siedzieć cicho- powiedział Staruszek podchodząc do mnie.
-A już miałam wzniecić jutro powstanie!- wywróciłam oczami.
-Dobranoc, Rose- powiedział i odwrócił się, zobaczyłam jak znika za rogiem.
-Wracaj tu do mnie- powiedział Dymitr szerzej  otwierając drzwi.
Szybko go posłuchałam i zamknęłam za sobą. Chwyciłam jego twarz w dłonie i obejrzałam z każdej strony.
-Tu żadnej zmiany. Daj mi dłonie- roześmiany spełnił moją prośbę.- Hm, tu też, ale zmuszona jestem dokonać większych oględzin...
-Na to liczyłem- zaczął całować moją szyję.
-Jutro! Chciałam dodać jutro! Poza tym myślisz, że będziemy to teraz robić?! Zawiodłam się na tobie, a teraz mam zapomnieć?!
-Tak- już nachylał się nade mną.
-Jeśli mnie pocałujesz to na pewno zgubię wątek- zrobiłam krok do tyłu, ale natrafiłam na drzwi.- Ty wątpiłeś w moje uczucia!
-Rose, nie w twoje uczucia. Nadal mnie kochasz po tym co zrobiłem. Wiem to i nie wątpię. Myślałem jednak, że nie chcesz ślubu.
-Kiedyś zachcę, ale teraz jestem za młoda.
-Dlatego się poświęcę- zaśmiał się.
-Co proszę?
-W dokumentach jestem kawalerem. I jeszcze takim pozostanę. A w moim wieku to nietypowe.
-Nawet nie masz trzydziestki!Jak ci tak spieszno do ślubu to pobierz się z jakąś morojką, bo na nasz ślub bez większej sensacji trochę się naczekasz. A teraz idę się umyć.
Dymitr podniósł mnie i przerzucił mnie sobie przez ramię.
-Postaw mnie! Dymitr! Co ty kombinujesz?! Postaw mnie! Dymitr! Słyszysz?!
-"Pobierz się z jakąś morojką "- przedrzeźniał mnie.- Mała gówniara.
Stwierdziłam, że cokolwiek planuje będzie to miało charakter zemsty. Zaczęłam się wiercić, chciałam się wyrwać, ale mocno mnie trzymał. Licząc na to, że ze zdziwienia zwolni uścisk delikatnie ugryzłam go w szyję.
-Hej!- krzyknął i klepnął mnie w tyłek.
-To tobie należy dać klapsa!
Nagle mnie postawił. W kabinie prysznicowej! Przytrzymał bym nie uciekła. Następnie odkręcił wodę. Stałam  cała przemoczona.
-Dymitr!- darłam się aby przekrzyczeć wodę.
Przyciągnęłam go do siebie. Teraz obydwoje staliśmy pod słuchawką prysznica. Jego włosy momentalnie zmokły, po twarzy ciekły krople wody.
Pocałowałam go. Odwzajemnił pocałunek przyciskając mnie do ściany. Nagle ujął moją twarz i odsunął się.
-Ja i jakaś głupia morojka?! Ja i ktoś inny niż ty?! Ja i ślub?!- on też musiał krzyczeć.
-Może trochę przegięłam, ale co złego w połączeniu ty i ślub?! Nie chciałbyś mnie poślubić?!
-Chcę, to znaczy chciałbym! Temu nie zaprzeczam!
-Może przejdźmy do konkretów!- odkrzyknęłam.
-Chcesz teraz ustalać datę zaręczyn?!- oboje się zaśmialiśmy.
-Chcę się umyć!
Po tych słowach zdjęłam swoją koszulę. Dymitr zrobił to samo ze swoim podkoszulkiem. Następnie pokazał żebym się odwróciła. Poczułam jak odgarnia mi włosy i rozpina stanik.
Umyliśmy się dość szybko. Musieliśmy wprawdzie raz na jakiś czas poprzeszkadzać sobie przy myciu, ale przyznam, że były to najprzyjemniejsze części tej kąpieli.
Weszłam do sypialni i otworzyłam szafę. Uśmiechnęłam się widząc jej zawartość. Było tu sześć półek i duży wieszak. Dymitr zmieścił swoje ubrania na dwóch i powiesił pięć koszul. Sięgnęłam na dno rządu z jego koszulkami i wyjęłam jedną, po czym włożyłam na siebie. Stwierdziłam, że jutro poszukam swojej piżamy.
Akurat wszedł Dymitr w swojej dolnej części stroju.
-Wiesz, że to nie twój rozmiar?- zaśmiał się zerkając na mnie i zasuwając zasłony.
-Co znaczy ten napis?- wskazałam na środek koszulki.
-"Najbrzydszy mój T-Shirt, ale Roza i tak wyglądasz pięknie ".
Spojrzałam na niego z politowaniem. Miałam nadzieję, że mi to wyszło. Położyłam się na łóżku.
-Postaraj się zasnąć już późno- powiedział całując mnie w czoło.
-A ty gdzie się wybierasz? Nie pomyślałeś, że łatwiej usnę przy tobie?
-Znajdę górną część piżamy i wracam- zaśmiał się.
-O nie! Wracaj tu natychmiast! Co to za głupi pomysł?
Dymitr spojrzał na mnie zdziwiony, ale położył się obok. Natychmiast się w niego wtuliłam.
-Padam z nóg,- zaczęłam szeptać- ale muszę wiedzieć czego chciał mój Staruszek.
-Sam chciałbym wiedzieć- nie patrzyłam na twarz Dymitra, ale czułam, że się uśmiecha.- Może jutro ci powiem. Teraz i ja padam- dodał gładząc mnie po włosach, drugą ręką zgasił lampkę.- Jutro mamy ciężki dzień.
-Chodzi ci o rozpakowanie moich ciuchów, czy zebranie?
-Jak mnie będziesz zagadywać to nie usnę- mruknął.
Pocałowałam go delikatnie w usta, nic wprawdzie nie widziałam, ale liczyłam, że trafiłam.
-Roza przestań- wymamrotał.
-Przecież nic nie mówię- odparłam urażona.
-Ale sprawiasz, że mam zamknięte oczy, a wciąż cię widzę. Nie mogę usnąć czując twoje wargi na swoich.
Objęłam go mocniej. Pewnie był tak zmęczony, że rano nic nie będzie pamiętać, ale teraz poczułam się taka szczęśliwa..
-Kocham cię- szepnęłam w ciemność.
-Wiem, a ty znasz moją odpowiedź: ja ciebie też- szepnął.- Dobranoc Kochanie. 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za komentarze i przepraszam jeżeli na razie jest- za słodko. A Ty, Karinga pisz, a nie czytaj! 

5 komentarzy:

  1. Słodki. Mam nadzieję, że Abe nie będzie wynajmował zabójcę na Dymitra.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobra. Jutro będzie rozdział.
    Nie żartuj. Za słodko?! Z nimi nigdy nie jest za słodko. Bielikow piękna zemsta. ;-D
    Abe będzie uczył Rose trzymać język z zębami? Powodzenia staruszku. świetny rozdział. Ciekawa jestem jak przebiegnie narada. Czekam na następny i życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. I błagam zrób coś z tym tłem, bo ciężko czytać. Albo czcionkę zmień. Będę bardzo wdzięczna. I pomajstruj z godziną, bo jest coś źle nastawione. Każdy na początku ma z tym problemy. Mam nadzieję, że pomogłam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko!
    Będzie dziś nowy rozdział???

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ty opowiadasz jakie tam za słodko ? W sam raz:-)

    OdpowiedzUsuń