piątek, 11 marca 2016

Rozdział 6

Mimo zdziwienia, mimo wściekłości i mimo dezorientacji postanowiłam zachować się jak strażniczka. Było to wprawdzie wbrew mojej naturze, ale skłoniłam się wytwornie, dając znak, że opuszczam królową i skinęłam głową Adrianowi.
Zamknęłam za sobą drzwi nie tylko sypialni, ale i mieszkania, i ruszyłam do siebie pustym korytarzem.
Nagle zza zakrętu wypadł Dymitr. Szedł szybko i zdecydowanie w przeciwnym kierunku
-Rose!- krzyknął z zatroskaną miną podbiegając do mnie.- Co się stało?
-Nie wiem-  oparłam wiedząc, że mój głos się trzęsie.
Dymitr objął mnie i szepnął.
-Rozumiem to uczucie,- oczywiście, przecież on podobnie do mnie chciał pomagać bliskim za wszelką cenę- ale mam do ciebie prośbę. Wiesz, że dotrzymuje danego słowa?- kiwnęłam głową, co musiał wyczuć.- Zastanów się nad tym co widziałaś i usłyszałaś.
-Nic nie słyszałam, a widziałam jedynie przerażenie Lissy- powiedziałam to drżącym głosem.
Dymitr spojrzał mi w oczy z niezwykłą troską i powagą.
-Jestem pewny, Rose pewny, że możesz wiedzieć więcej. Byłaś pierwszą osobą, która ją widziała na samym początku, jeszcze nie ochłonęła. Analizuj. Nie zdołała ukryć wszystkiego- dodał zakładając mi włosy za ucho.
-Czy to nie były czasem twoje, kolejne mądrości?- spytałam unosząc brew.
Jego spojrzenie gwałtownie złagodniało i już otworzył usta żeby coś powiedzieć, kiedy usłyszeliśmy kroki.
Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Jill. Zawstydziła się trochę widząc nas, ale odezwała się tak spokojnym tonem, że byłam z niej dumna.
-Musimy iść, strażniku Bielikow.- Dymitr skinął głową ze zrozumieniem.
Zrobiłam trzy kroki do tyłu by ułatwić mu minięcie mnie. Patrzył na mnie z taką troską jakbym zaraz miała być znów postrzelona. Kiedy mnie mijał lekko ścisnął moją dłoń. Stałam tyłem- nie widziałam jak wchodzili do Lissy, ale usłyszałam jak zamknęły się za nimi drzwi. Wypuściłam powietrze, kucnęłam i zakryłam twarz dłońmi. "Skup się,- nakazałam sobie- co wiesz? Co chciał przekazać mi Dymitr? Dymitr... Och, skup się!" Gwałtownie wstałam i biegiem ruszyłam do swojego pokoju. Chciałam w spokoju pomyśleć, ale na tyle szybko by niczego co przed chwilą miało miejsce nie zapomnieć. Wpadłam do pomieszczenia i rzuciłam się na łóżko.
"Wdech i wydech- zamknęłam oczy.- Dymitr chciał żebyś wyciągnęła jak najwięcej wniosków, więc... Lissa obudziła się i...? Wzrok miała pewny, szybko oceniła sytuację, ale się zająkała ze strachem. Jej oddech wyrównał się, gdy wymówiła moje imię. Ucieszyła się, że mnie widzi, że jest w bezpiecznym miejscu. Dopiero potem zawołała Dymitra. Przypomniała sobie o czymś... Pamiętam ten ton, którym nakazała go zawołać. Była przerażona, spanikowana. Dziwne... Lissa nigdy nie potrzebowała do niczego Dymitra. To musiała być konieczność. I Adrian. O tej godzinie normalnie nie byłoby Lissy u siebie, a on o tym doskonale wiedział. Jednak dzisiaj był pewny, że będzie. Skąd? Nie był u niej. Sen! Lissa spała! Musiała mu powiedzieć we śnie żeby do niej przyszedł! Chwila... Dymitr i Adrian normalnie rozmawiający w jednym pokoju?! Czy nie do tego zmusiła ich Lissa? Przecież Adrian Dymitra nie znosi, ona to wie. Liss obudziła się i po chwili zawołała Dymitra, skoro sobie to tak nagle przypomniała musiała uzgodnić to z morojem przez sen. I... I co? Martwy punkt! Czemu Dymitr nie mógł powiedzieć konkretniej! Mówił mi przecież wszystko o co go zapytałam. Pytanie! Jak on to powiedział?! Spytał, czy pamiętam, że on zawsze dotrzymuje danego słowa! Dymitr będzie musiał dotrzymać danego słowa! Coś obieca Lissie. To dlatego mu tak zależało żebym doszła do wszystkiego sama! Nic nie będzie mógł mi powiedzieć! Obieca jej to! Tylko co łączy Lissę, Dymitra i Adriana do cholery?! Jakiś kosmiczny ten trójkąt... I czemu Dymitr ma obiecać, że czegoś mi nie powie? To będzie dla niego trudne, dla nas. Co jest tego warte?! O Boże! Tak, Dymitr pewnie uznał to za ważne i pewnie nie dał wtedy pod wątpliwość, że może się nie zgodzić. To dlatego tak patrzył na mnie w korytarzu, już wtedy wiedział co się święci! Ci łączy tę trójkę? Ja... Zawsze byli gotowi zrobić dla mnie wszystko, stawali w mojej obronie, choć przez ostatnie trzy miesiące po postrzeleniu nie musieli tego robić. Najwyraźniej teraz coś się zmieniło. To nie Lissie coś zagraża- otworzyłam oczy.- To mi coś grozi." 
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję za wszystkie komentarze- strasznie miło się je czyta! I tak, wiem, że ten rozdział w porównaniu z ostatnim może wydawać się krótki. Jeśli ktoś to odczuł, to z góry przepraszam.

4 komentarze:

  1. Dooobra.... O co chodzi? Chyba nie łapie. Rose coś grozi?!?! Dymitr!!!! Ratuj ją!
    Czekam na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże dawaj tu szybko next. Co się dzieje? Co grozi Rose? I dlaczego nikt nie chciał jej nic powiedzieć?
    Super rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rose w niebezpieczeństwie?! Bielikow nie mów zagadkami, tylko zrób coś. Ukryj swoją Roze w bunkrze. Najlepiej nie odstępuj jej na krok. Rose to zmyślna dziewczyna. ładnie do wszystkiego doszła. Dymitr i Iwaszkow w jednym pokoju. No cóż dla bliskich trzeba się poświęcać. Dawaj szybko następny. Czekam. :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Też jestem ciekawa co grozi Rose. Na pewno się bardzo wkurzy,że jej przyjaciele chcą ją bronić w tajemnicy. Lisa stawia Dymitra w bardzo niezręcznej sytuacji ale on widać potrafi wybrnąć z niej nie łamiąc obietnicy. Bardzo wciągające opowiadanie, wielkie brawa dla Ciebie. Chyba dzisiaj będę mieć zarwaną nockę bo nie będę mogła przestać czytać😀. Mam tylko jedną uwagę - bardzo podoba mi się fotka w tle ale za bardzo przebija i przez to bardzo trzeba się skupiać przy czytaniu a to męczy wzrok. Lepiej by się czytało gdyby tło tekstu było mniej przeźroczyste.Dużo weny życzę i mam nadzieję, że zanim dotrę do ostatniego rozdziału to pojawi się kolejny.

    OdpowiedzUsuń