niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 13

-Strażniku Bielikow?- spojrzał na niego Iwaszkow.- Pozwoli pan?
Moroj odszedł od mównicy. Dymitr wstał i poszedł zająć jego miejsce. Po chwili spokojny głos z lekkim, rosyjskim akcentem rozniósł się po sali.
-Podobno chcecie poznać moje zdanie, a prawda jest taka, że jak tylko zacznę je wygłaszać uciszycie mnie. Dlatego na początku przypomnę wam, że nie śpieszno mi było nas reprezentować- w trakcie, kiedy ja nie mogłam oderwać od niego wzroku, on nawet na mnie nie spojrzał.
Nie miałam mu tego za złe. Mnie samej ciężko było się skupić na tak ważnej sprawie, kiedy to on mówił. Cieszyłam się, że to nie ja muszę się teraz wypowiadać. Współczułam za to Dymitrowi. On nigdy nie lubił ogłaszać wszem i wobec co myśli, a tu, na oczach znajomych i obcych musiał to zrobić. Na dodatek mówiąc o nas. Widziałam jednak, że przekonał ten tłum, że warto go wysłuchać. Z resztą trudno się dziwić, mój ukochany wyglądał niezwykle pewnie.
-Nie stoję po żadnej ze znanych mi w tej sprawie stron. A znam dwie. Jedna mówi o tym żeby tych związków nie było. Twierdzi, że dampiry nie mogą być razem. Nie rozumiem jednak czemu przedstawiciele naszej rasy, którzy nie są strażnikami, mają się wiązać jedynie z morojami. Nie narażają podopiecznych, ponieważ ich nie mają. Popieram was jednak w kwestii, mówiącej o tym, że strażnicy nie mogą być razem odchodząc od podopiecznych- tu wychyliłam się ku niemu.- A tak uważa druga grupa. Ślepo wierząca, że możemy związać się z kim chcemy i kiedy chcemy. Nie popieram tego aż w takim stopniu. Trzeba zachować pewne zasady.
-Co więc popierasz, strażniku Bielikow?- usłyszałam głos Alberty.
-Popieram to żeby dampiry nie angażujące się w życie morojów wiązały się z kim chcą. Doskonale wiemy jaka przepaść różni przeciętnego dampira od strażnika. Zgadzacie się ze mną w tej kwestii? Kto jest za?
Ku mojemu zdziwieniu niemal wszyscy podnieśli ręce. Dymitr szybko ich przekonał.
-Dziękuję, a teraz trudniejsza decyzja. Nie popieram wszystkich związków pomiędzy strażnikami. W chwili, gdy dampir decyduje się dołączyć do naszej społeczności,powinien wiedzieć, że jest to decyzja na całe życie.
-Co znaczy, że nie popierasz wszystkich? Jakieś popierasz?- spytał Eddie, który go pewnie podpuszczał by zdradził do czego tak dąży.
-Tak, nie mam nic przeciwko związkom strażników jeśli nie narażają podopiecznych.
Na sali zawrzało.
-Przecież tak nie da!- usłyszałam czyjś sprzeciw.
-Da się- odparł Dymitr.- Sam jestem w takim związku.
-Niemożliwe- zaśmiał się Michaił.- Rose wiedziałaś o tym?
Jeżeli na sali wcześniej wrzało to teraz wybuchło powstanie. Niemal wszyscy byli oburzeni. Większość znała Dymitra, ale nie wiedziała o jego sytuacji uczuciowej.
-Z jakąś strażniczką?!- rozległo się z tłumu niedowierzanie.
-Tak, dalej jest strażniczką, pomimo, że związała się ze mną, a fakt, że o tym wcześniej nie widzieliście tylko świadczy o tym, że takie związki są możliwe- chciał kontynuować.
-Z kim?- dopytywali się.- Kto?- wiedziałam,  że Dymitr doszedł do tego samego wniosku co ja: nie ma sensu tego ukrywać i tak się dowiedzą.
Spojrzał na mnie, kiwnęłam lekko głową. To mu wystarczyło.
-Z Rosemarie Hathaway. A teraz...
Teraz już nic nie powiedział. Większość była chyba oburzona. Spodziewam się, że szybko dodali dwa do dwóch. Mnie niesłusznie okrytą złą sławą nastolatkę i starszego ode mnie doświadczonego Dymitra. Królobójczyni i strzyga- modliłam się w duchu, by nikt nie pomyślał w ten sposób.
-Czy mogę wam wytłumaczyć jak to możliwe?- spytał spokojnie Dymitr.- Potem możecie zadać mi pytania- to ich przekonało.- Strażniczka Hathaway jest opiekunką Królowej i nie ma zamiaru z tego zrezygnować. Królowo czy są jakieś zarzuty do pani wspomnianej strażniczki?
-Lepszej nie miałam- powiedziała Lissa głośno i wyraźnie.
-Słyszeliście?- spytał mój ukochany- Królowa kategorycznie temu zaprzecza. Mojego podopiecznego, lorda Christina Ozerę możecie spytać o to samo.
-Bielikow! Nie mam żadnych wątpliwości!- krzyczał ten palant, gdzieś z wyższych rzędów- Drodzy strażnicy, możecie wątpić w gust do kobiet mojego strażnika, ale nigdy w to, że jest jednym z najlepszych. Poza tym odkąd jest moim strażnikiem jest również partnerem strażniczki Rose Hathaway i nie miałem z tym problemów. Inaczej bym na to nie przystał.
-Dziękuję- odparł Dymitr.- Widzicie, że tak się da.  Popieram, więc takie związki, ale tylko jeśli nie narażają podopiecznych. Zakochani w sobie strażnicy nie mogą również razem pracować. Muszą wiedzieć kogo bronić w razie zagrożenia. Teraz mogą mówić, że będą dobrymi opiekunami, ale kiedy podczas ataku uczucia wzięłyby górę... Dlatego trzeba oddalić wszelkie ryzyko. Oni są najważniejsi- przytoczył naszą główną zasadę.- Pytajcie o co chcecie.
-Czy to ma sens? To bycie razem ze strażnikiem?- odezwała się kobieta, którą pierwszy raz widziałam.
-Jeżeli miłość, nie jest wystarczającym uzasadnieniem na bycie ze strażnikiem, strażniczko Fox, to nie znajdzie pani lepszego. Nikt jednak nikogo nie zmusza do takiej miłości.
-Czy to daje szczęście?- spytała następna osoba.
-Gdyby nie dawało nie trwalibyśmy w tym co nas łączy- powiedział Dymitr, czułam, że jak ja uważa to pytanie za idiotyczne.
-Chodziło mi o to, czy pomimo braku dzieci będziecie szczęśliwi?
Na sali zapanowała cisza. To było pytanie, które sama sobie zdawałam.
-Jeżeli spotkałabyś, strażniczko Reedy, strażnika, którego kochałabyś tak mocno, że dałabyś radę żyć bez dzieci, że wystarczyłaby ci tylko ta osoba. Wtedy tak, taki związek ma sens. Może zapytajcie o to strażniczkę Hathaway. Może ona ma inne zdanie.- Dymitr rozejrzał się po sali szukając osoby, która chciałaby poznać moje zdanie.
-Tak więc co o tym myślisz? Strażniczko Hathaway?
Rozpoznałam ten poważny głos. To pytanie zadała moja matka. Przekroczyłam fotel Dymitra, który stał przede mną i podeszłam do niego. Teraz ta sala wydawała mi się przerażająca. Postanowiłam, że nie mogę tego po sobie okazać.
-Zanim złączyłam się, ze strażnikiem Bielikowem wzięłam to pod uwagę. Nie mam nic przeciwko temu, choć muszę  przyznać, że jest to trudny temat. W takim związku jak nasz, muszą się zgadzać co do tego obie strony.
-Ale dokąd to zmierza?- spytał jakiś strażnik.
Czemu oni są tacy natrętni? Nie wystarczy im, że to możliwe, muszą patrzeć na nas jak na odcinek serialu.
-Nie dowiemy się dokąd to zmierza, póki wy się na to nie zgodzicie- odparł spokojnie Dymitr.
-Czyli wasz los zależy od nas?- spytał ktoś inny.- Bez tego nie wiem... Nie oświadczysz się?
-Wolałbym to zrobić będąc pewny, że nie stracimy reputacji- czułam, że ciężko mu o tym mówić.
-A może nie jesteś pewien?
-O naszym związku nie możecie mi powiedzieć czegoś, o czym nie wiem- kontynuował mój ukochany.- Jeśli jednak chcecie usłyszeć to wprost to tak, kocham Rose Hathaway!
To były odważne słowa, wypowiedziane przy ponad trzech tysiącach osób. Ja była ich pewna, często mi to okazywał, dla obcych była to oczywiście nowość. To zdanie było jednak odważne i dlatego to wyznanie tak mocno mnie poruszyło.
-Co mam zrobić?- spytał Dymitr ten tłum przed nami.- Mam tu paść na kolana i błagać ją o rękę?- powiedział to tonem jakim zamawia się herbatę w kawiarni.
W jego oczach dostrzegłam jednak zawód. Liczył, że szybciej zostaniemy zrozumiani.
-Mamy dać ci zielone światło?- zdziwiła się jakaś strażnika.
-Nie chcesz tego?- spytał ktoś inny.
Dymitr ukląkł przede mną i wyjął z marynarki małe pudełko. Poczułam jak robi mi się słabo. On miał pierścionek! Od kiedy chciał to zrobić?! Na kiedy to planował?!
-Roza, zostaniesz moją narzeczoną? Pamiętaj: nigdy nie weźmiemy ślubu jeśli nie będziesz tego chciała lub jeśli ten tłum się na to nie zgodzi. Nie myśl również, że robię to pod wpływem chwili. Wiesz, że moje uczucia są szczere i nigdy nie były inne odkąd cię poznałem, odkąd pozwoliłaś mi cię pokochać- otworzył pudełko, w którym był najprawdziwszy pierścionek zaręczynowy.- Możliwe, że robię teraz coś nielegalnego, a mam masę świadków. Kocham cię jednak, więc zanim spadnie na mnie odpowiedzialność nie zawaham się powtórzyć: Roza zostaniesz moją narzeczoną?
Jakie on ma oczy! Patrzył na mnie jakbyśmy byli sami. Poczułam się taka wyjątkowa. Jeżeli miałabym się zgodzić to był najwłaściwszy moment.
-Dymitr... Zostaniesz moim narzeczonym?- szepnęłam z niedowierzaniem.
-Pod warunkiem, że ty zostaniesz moją narzeczoną.
Zaśmiałam się gwałtownie i uklękłam naprzeciwko niego. Zasłoniłam jego twarz przed tym tłumem i pocałowałam go. Moje włosy zakryły nasze twarze. Jak on całował! Czy on zawsze to tak robił? Odsunęłam się od niego i już miałam mu odpowiedzieć jedyne właściwe słowo, kiedy na sali zgasły wszystkie światła i rozległ się wrzask Lissy.

5 komentarzy:

  1. Odebrało mi mowę. To było urocze. Oświadczyny na oczach wszystkich? Nie wiedziałam że Dymitr się na to odważy. I miał pierścionek. KOCHAM, KOCHAM KOCHAM. <3<3<3<3<3<3. kobieto zaskoczyłaś mnie. Tylko końcówka trochę mnie niepokoi. Czekam na następny. Wstaw go jeszcze dzisiaj. Proszęęęę (słodkie oczka):-*

    OdpowiedzUsuń
  2. .... Zatkało mnie ....



    O cholra!!!!!!


    On się jej oświadczył! Na oczach wszystkich! Na oczach tysięcy ludzi! Dymitr..... To nur Dymitr! To Dymitr! ❤❤❤ Jejku! Tego się nie spodziewałam. Ani trochę!
    (Ci ludzie serio są natrętni...)
    Lissy? Błagam powiedz, że nic jej nie jest! Inaczej nie pozostanie nawet najmniejsza nadzieja na związki między dampirami!
    Coś ty narobiła! Teraz już nie zasne!
    Popieram koleżankę z góry. Domagam się kolejnego rozdziału! Bo jak nie, to będziesz mi płaciła odszkodowanie za nieprzespaną noc!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże on się jej oświadczył i to na oczach wszystkich. Nie myślałam nawet, że on zrobi takie coś. Zaskoczyłaś mnie i to naprawdę. Tylko ta końcówka i ten krzyk Lissy. Mam nadzieję że nic jej nie zrobiłaś. Super rozdział.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej kiedy będzie następny? Czekam. :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleś wybrała zakończenie rozdziału :-\ Dobrze że czytam z opóźnieniem i noe musze czekać na następny :-D

    OdpowiedzUsuń