sobota, 9 kwietnia 2016

Rozdział 23

Nie wiedziałam jak się zachować. Rzucić mu się na szyję? Udać, że nie słyszałam? Czekać aż się odezwie? Sama zacząć temat?
Wiem, że mnie kocha. Mówił często, że jestem ważna, ale nie myślałam, że ponad naszą mantrę, że zastąpił ją mną. W sercu poczułam przyjemne ciepło, ale on miał poczucie winy.
-Kiedy zauważyłem alchemików, nie pomyślałem, że coś grozi Christinowi- ponownie się odezwał.- Pomyślałem, że ty będziesz pół godziny drogi od Allentown, że to tobie coś może grozić. Rose jesteś moją słabością, ale jeśli mam już jakąś mieć to tylko ciebie. Chciałem żebyś cieszyła się z faktu, że będziemy tak blisko. Zdałem sobie sprawę, że te strzygi i tak będą się pałętać po tym mieście. Bez względu na to czy Christian zacznie tam studia czy nie.
-Dymitr,- zaczęłam i odetchnęłam głęboko- nie wiem po co otworzyłam usta. Nie wiem, co należy powiedzieć.
-Nie mów, co należy. Co teraz myślisz?- oparł się na krześle i patrzył na mnie wyczekująco.
-Sam fakt, że poruszyłam ten temat, świadczy o tym jak ważny jesteś dla mnie. Ja nie postrzegam głównej zasady jak "wybór pomiędzy podopiecznym, a ukochanym". Ufam ci jednak, że dasz sobie radę w obliczu zagrożenia, a wiem, że Lissa nie zdoła się obronić. W moim przypadku wiadomo, że mam do ciebie słabość. Przekonałam się o tym i pokazałam to innym, kiedy siłą cię przemienili. Odeszłam wtedy z Akademii i wiesz, zrobiłbym to znowu.
-Nie mów dalej, Rose- przerwał mi zdecydowanie.
-Znowu pojechałabym na Syberię i dalej bym cię szukała, ponieważ nie tylko strzygę spotkałam w Rosji. Poznałam własnego ojca i rodzinę jedynego mężczyzny jakiego w życiu kochałam, którego mogę kochać dalej. Jedyne, co ci chcę powiedzieć a propos twojego wyznania to, że pomimo tego, iż nie wierzysz w główną zasadę dalej jesteś najlepszym strażnikiem. Dymitr, to normalne w miłości, to odpowiednie dla mężczyzny, a dodatkowo ty od zawsze miałeś naturę opiekuna.
-Rose, myślę, że przed laty ktoś podmienił ci papiery. Jesteś pewna, że masz osiemnaście lat?!
Kiwnęłam głową, kończąc posiłek. Siedzieliśmy przez krótką chwilę w pełnej napięcia ciszy. Nigdy tak długo nie wytrzymaliśmy. Właśnie zabierałam naczynia że stołu, kiedy on się ponownie odezwał.
-Jesteś na mnie zła, czujesz się zawiedziona?
-Nie, oczywiście, że nie. Mówiłeś o tym jak bardzo mnie kochasz, a ja mam być zła?! Dymitr...- pokręciłam głową wymachując gąbką nasączoną płynem do naczyń.
-To dobrze- usłyszałam przez szum wody z kranu.
Odgarnął mi włosy z karku. Zadrżałam czując jego oddech.
-Wiesz,- mówił cicho muskając mnie nosem po szyi- jesteśmy już po śniadaniu.
-Wiesz,- z przyjemności odchyliłam głowę do góry- mam w dłoniach talerze, które zaraz potrzaskam.
Oczywiście do tego nie dopuścił, nie przerywając błądzenia po mojej skórze odstawił je na blat. Intuicyjnie wyczułam, że ma dobry humor, uspokoił się. Postanowiłam to wykorzystać.
-Towarzyszu?- zero odzewu- Towarzyszu?
-Hm?- mruknął tylko.
-Może tak dałbyś mi skończyć?
Obrócił mnie do siebie i oparł ręce o ladę stojącą za mną. Byłam uwięziona.
-Wolisz zmywać?- spytał przybliżając twarz do mojej.
-A mam wybór?- spytałam zadziornie.
Podniósł mnie i posadził na blacie- dzięki temu miałam oczy na tym samym poziomie co on. Zaczął całować moją szyję.
-Dy...Dy...- nie mogłam zaczerpnąć tchu.- Dymitr
Objął mnie tak mocno ramionami, że nie wymówiłam nic więcej. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się dotykiem jego rozgrzanych ust na mojej zimnej skórze. Wyczułam jego zęby podczas, któregoś z pocałunków, co tylko mnie podnieciło. Przesunął mnie dalej po blacie żebym nie spadła.
-Hej!- wykrzyknęłam nagle, przez co przerwał- Zaraz wpadnę do zlewu!
Obróciłam się i na palce zagarnęłam trochę piany. Następnie drasnęłam go nią po nosie i zeskoczyłam z lady biegnąc ku wyjściu z kuchni. Złapał mnie w przedpokoju. Objął w pasie i podniósł. Podkurczyłam nogi, licząc na to, że nagły ciężar rozluźni uścisk. Nic bardziej mylnego. Skierował się do sypialni. Chciałam się z nim trochę podrażnić, więc starałam się utrudnić mu to zadanie. W końcu jednak wylądowałam na łóżku, a on siedział okrakiem. Wierciłam się pod nim, ale nic mi to nie dało. Pochylił się by mnie pocałować, ale zakryłam usta prawą dłonią. Rozbawiony zdjął ją i trzymał mocno, kiedy ponawiał próbę. Zakryłam usta zarzucając sobie lewy łokieć. Po chwili unieruchomił moje nadgarstki patrząc wyraźnie ubawiony.
Zaśmiałam się głośno.
-Przecież nie popełniłam błędu!- jęknęłam.
Nie zrozumiał o co mi chodzi. Brnęłam dalej
-Zdradził mnie okrzyk wojenny?
-Nie do wiary- szepnął.- Wtedy, nie myślałem nawet, że dojdzie do takiej sytuacji.
Poczuliśmy się jak rok temu na sali gimnastycznej. Znajdowaliśmy się wtedy w tej samej pozycji, dzieliły nas te same odległości, ale tym razem, leżałam na łóżku.
-Masz może w zanadrzu jakiś nowy chwyt?- wypaliłam.
Puścił mnie jak wtedy i obawiałam się, że jak wtedy wstanie, zamiast tego jednym, płynnym ruchem zdjął z siebie koszulkę.
-O to mi chodziło na tej sali!- oznajmiłam ze śmiechem.
-Żebym stracił pracę?- odrzucił T-shirt na bok.
Przyciągnęłam go za kark i pocałowałam. Chętnie się temu poddał. Kiedy się od siebie odsunęliśmy bolały mnie wargi. Siła naszych pocałunków była ogromna, nie panowaliśmy nad nią.
-Przepraszam- powiedział miękko.
-Za co?- wystraszyłam się, że zaraz wstanie, więc oparłam dłonie na jego udach.
Jakby miało go to powstrzymać, wywołało to jednak cień uśmiechu na jego zmartwionej twarzy.
-Masz sine usta- dotknął ich i rozchylił je lekko.
Natychmiast przyspieszył mi oddech, pewnie to poczuł. Patrzyłam prosto w piękne, ciemne oczy i widziałam w nich swoje odbicie. Wyraźnie widziałam moją twarz. Dymitr mógł że mnie czytać jak z otwartej księgi. Tęsknota za jego dotykiem obawiała się w każdym, nawet najmniejszym ruchu mojego ciała.
Pochylił się tak bardzo, że niemal się na mnie położył. Usłyszałam niezwykle przyjemny dźwięk. Zamknęłam oczy nie chcąc by jego widok mnie rozpraszał, liczyłam, że zapamiętam ten odgłos. Serce łomotało mu z taką siłą, że nie wiedziałam już czy znajduje się w mojej, czy jego piersi.
Dymitr ucałował moje czoło. Następnie odsunął swoją idealną twarz. Wyczułam jego oddech na brzuchu. Uniósł mi dłońmi brzegi koszulki i zaczął podciągać ją do góry całując ledwo odsłoniętą skórę. W końcu zdjął mi ubranie przez głowę muskając ustami skórę za uchem.
-A to niespodzianka- wydawało mi się, że jego akcent przybrał teraz na silę.
-Coś cię  zdziwiło, Towarzyszu?
-Masz tu pieprzyk- dotknął delikatnie miejsce, które przed chwilą pocałował.
-I to cię tak ucieszyło?!
-Znalazłem coś nowego, a myślałem, że o twoim ciele wiem już wszystko.
W zasięgu wzroku miałam teraz jego szyję. Podniosłam lekko głowę i zaczęłam ją całować kierując się ku jego ramieniu. Objęłam go w pasie nogami, a on zajął się moimi spodniami. Po chwili leżałam przed nim w samej bieliźnie.
-Rzadko mam taki widok- przyznał.
-Sam jesteś sobie winien- mruknęłam pomiędzy pocałunkami.
Jego skóra była przyjemnie ciepła. Dotykałam jej bardzo często. Za czasów akademii starałam się zrobić na niej choćby nieliczne siniaki, później draśnięcia. Teraz chciałam by była nieskazitelna. Najczęściej tak było. Miał niewiele blizn, ponieważ zwykle pokonywał przeciwnika zanim ten go zranił.
Poczułam jak przesuwa palcami po moich nagich plecach w kierunku stanika. W tym czasie zsuwałam z niego spodnie. Dymitr pocałował mnie długo i łapczywie. Dla mnie była to iskra, która spowodowała, że zupełnie straciłam panowanie nad sobą. Wydawało mi się, że wszystko dzieje się szybko i jest nierzeczywiste. Szybko pozbyliśmy się reszty bielizny. Jego dotyk był niesamowicie przyjemny i przemyślany, w trakcie, gdy ja skupiłam się jedynie na jego ustach. Wiedziałam, że on w pełni panuje nad sytuacją, że każde drżenie mojego ciała jest przez niego wcześniej zaplanowane. Czułam błogość i szczęście.
W końcu przymknęłam oczy ze zmęczenia oddychając ciężko. Dymitr położył się na plecach obok mnie. Miałam wrażenie, że odsunął się ode mnie za szybko, więc ułożyłam się na jego brzuchu przykładając głowę do jego klatki piersiowej. Dymitr zataczał kółka palcami po moich nagich plecach.
-Kocham cię- powiedziałam całując jego skórę na wysokości serca.
Odgarnął mi włosy z karku i przeplatał je sobie w dłoni. Uśmiechnęłam się lekko przytulając go. Wiedziałam, że do tej chwili będę wracała myślami jutro czy pojutrze, czy w środę, czwartek by znów przeżyć to w piątek. Podniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Był wyraźnie zamyślony i pochłonięty moimi włosami, od których nie odrywał wzroku. Uśmiechnęłam się szerzej i uszczypnęłam go lekko w brzuch. Nawet tego nie poczuł! Wywróciłam oczami i zrobiłam to ponownie... tyle, że mocniej.
-Hej!- wykrzyknął.- Co to miało być?!
Parsknęłam ze śmiechu, gdy zrobił minę urażonego dziecka.
-Zapomniałeś, że tu jestem?
-Pytasz czy zapomniałem, że leży na mnie naga piękność?- przejechał dłonią wzdłuż mojej talii.- O czymś takim nie zapomnę nawet gdybym chciał.
Oczy błyszczały mu z rozbawienia, w sypialni panował półmrok, a one niemal świeciły. Nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
-Rose, słyszysz mnie?- zamrugałam szybko parę razy.
Wyciągnęłam rękę i dotknęłam jego policzka. Nie można być tak przystojnym, jakie on ma kości policzkowe... Chwycił moją dłoń i odsunął ją od swojej twarzy.
-Rose, budzimy się.
Ma taki niski głos, a ten rosyjski akcent dodaje mu uroku, ciekawe czy używa go świadomie...
-Uwaga, wstaje- usłyszałam jasny komunikat.
-Nie- ciaśniej owinęłam wokół niego ramiona.
-To był jedyny sposób żeby cię otrzeźwić.
-Nigdzie się nie ruszasz?- spytałam by się upewnić.
-Tak mi wygodnie- zaczął się przeciągać i o mało się z niego nie zsunęłam.
Objął mnie w pasie i przycisnął mocniej do siebie. Byliśmy mocno zgrzani, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Miło było tak razem poleniuchować.
-Mam zamiar odliczać czas do piątku- oznajmiłam.
-Co szczególnego jest w piątek?- spytał przechylając głowę.
-Wtedy to powtórzymy.
-Możemy zrobić to już teraz- całym moim ciałem przeszedł dreszcz, co zapewne wyczuł.
-Mój trener nie wypracował ze mną takiej dobrej kondycji jak twoja- starałam się odwrócić jego uwagę.
-Trzeba było więcej biegać- zaśmiałam się na te słowa.
-Muszę cię o coś spytać. Mamy październik. Pojedźmy w grudniu do Bai?
-Dokąd?- chyba nie dowierzał w mój pomysł.
-Do Bai, ta takie małe miasteczko, gdzie
-To kawał drogi stąd- przerwał mi.
-Będziemy po świętach, mamy z trzy dni wolnego? Przedłużmy sobie wtedy urlop- prosiłam.
-Wrócimy do tego.
-To trzeba ustalić wcześniej, Lissa mówiła tak na radzie. Pojedziemy?
-Jeżeli liczysz na to, że zimą Rosja będzie skuta lodem, to grubo się mylisz.
-Dymitr! Odwiedźmy twoją rodzinę- prosiłam.
-Ciężko będzie znaleźć za nas zastępstwo- zastanawiał się, a to już postęp.
-Lissa i Chrystian będą tu, na dworze, a niewiele im tutaj potrzeba. My będziemy mieć czas dla siebie- dodałam znacząco.
-W Bai? Czy ty oby na pewno byłaś w moim rodzinnym domu?- spojrzał z niedowierzaniem.- Nie odstąpią cię na krok, będę chodził wiecznie zazdrosny przez moje siostry.
-Ale chcesz tam jechać?
-Chcę.
-Więc jedziemy- wzruszyłam ramionami.
-Rose...
Pocałowałam go żeby już nic nie mówił.
-Marzę żeby tam z tobą pojechać- przyznałam cicho.
-Trzeba było to od razu powiedzieć. W grudniu, tak?- pokiwałam gwałtownie głową.
Leżeliśmy w ciszy tuląc się do siebie. Co jakiś czas Dymitr całował mnie w czoło i głaskał moją nagą skórę. Spodziewałam się, że błądził gdzieś myślami.
-Wyjdziemy na spacer?- przerwał ciszę.
-Zanim się umyjemy, ubierzemy i coś zjemy? Będzie już wtedy czas na sen- jęknęłam.
-Czyli wschód słońca.
-Sugerujesz, że przeszlibyśmy się po pustych błoniach, trzymając się za ręce o wschodzie słońca?
-Czy nie tak wyglądałby spacer?
Jak tylko to sobie wyobraziłam od razu się podniosłam.
-Szykuj się- cmoknęłam go w nos.
Zaczęłam zbierać ubrania z podłogi.
-Co tak leżysz?- spytałam przy tym, gdy tylko się do niego odwróciłam znałam odpowiedź.
-Może jednak nigdzie nie idźmy. Chodź tu do mnie- przesunął się by zrobić mi miejsce.
-Tylko na chwilę.
Położyłam się obok i ułożyłam głowę na jego wyprostowanej ręce. Narzucił na nas kołdrę i patrzył. Chwycił moją dłoń i pocałował ją.
-Miałem dużą konkurencję?- spytał.
-O czym ty mówisz?
-Kto jeszcze chciał cię całować, dotykać?
-Dymitr, ty chyba zwariowałeś.
-Dużo ich było przede mną?- słyszałam w jego głosie przejęcie.
-Teraz chcesz szczerej rozmowy?!- niestety kiwnął głową.- Całowałam kilku chłopaków- wymówiłam to niechętnie.- Paru znałeś- dodałam cicho.- Jeżeli chodzi o sex,- rany ja o tym mówię głośno?!- zamknęłam oczy, ta rozmowa nie należała do komfortowych, zaraz je jednak otworzyłam i spojrzałam na niego.- Byłeś pierwszy i całujesz najlepiej z osób, z którymi to robiłam.
-Byłem pierwszy?
-Nie wiedziałeś?- fakt, że o tym nie rozmawialiśmy nie musiał oznaczać, że się nie zorientował.
-Spodziewałem się wtedy, w akademii, ale co innego to usłyszeć.
-A ty, Kowboju? No, szczerze. Czy jak ja poszłam do podstawówki ty już się całowałeś?- na początek retoryczne pytanie.
-Rose, dzieli nas siedem lat- przypomniał.
-Wiem, ale chcę to usłyszeć- zyskam niezły powód do szantażu.
-Kiedy poszłaś do szkoły miałem trzynaście lat. Nikogo nawet nie chciałem całować. Nic nie powinno mnie rozpraszać.
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia. Byłam pewna, że z jego atrakcyjnością zaczął już w zerówce.
-To mów ile było tych farciarek- spojrzał na mnie z politowaniem.
-Trzy.
-Ile?!
Nie musiał ukrywać, nie byłoby mi przykro. Wiem, że nie wspomina już swoich starych miłości. Jest ze mną.
-Nie starałem się jakoś specjalnie żeby kogoś mieć. Moi znajomi wiązali się z morojkami będąc w twoim wieku. Ja skupiłem się w tym czasie na pracy- to akurat łatwo sobie wyobrazić.
-Trzy?!- dalej nie dowierzałam.
-Lena, Natasza- nachylił się bliżej mnie- i ty- dodał z uśmiechem.
-Lena?- zaciekawiłam się.
-Szybko się skończyło. Nie byłem gotowy. A po stracie przyjaciela nic mnie nie obchodziło, chciała zbyt wiele.
-Ile to trwało?
-Rose, proszę cię, ja nie byłem aż tak ciekawy.
-Pytaj o co chcesz. Pytanie za pytanie?- kiwnął głową.
To dopiero będzie zabawne.

2 komentarze:

  1. WOW! nie wiem co powiedzieć. To było urocze, słodkie, zabawne, romantyczne. Po prostu KOCHAM. Nic więcej powiedzieć się nie da. Dawaj jak najszybciej kolejną część. Potrzebne bardzo do życia. :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dżizzz.... Ja nie wiem co powiedzieć!!! Tak bardzo bosko. Kobieto rozwalasz moją głowę. Przeczytałam to pół godziny temu a i tak nadal o tym myślę!! (A dziś Karina Lodu!!) Rozwaliłaś mi rozum. Kocham cię za to!!! Więcej takich rozdziałów!!!
    Tylko 3?!?! Szczerze... Myślałam, zez jego boskością to będzie co najmniej 13. Ale w sumie.. Jego charakter... Tak to wyjaśnia 3. No ale ostatnia jest najlepsza 😍😍😍
    Wiesz... Kocham cie za takie coś! Idę czytać jeszcze raz 😘😘😘
    A.. Pozdrawiam i życzę meeeega weny!

    OdpowiedzUsuń