Podziękowania, co rozdział zapewne męczą, ale... Niedawno wybiło 10000 wyświetleń! DZIĘKUJĘ!
Szczególnie Karindze, bez niej nikt nie przeczytałby tych rozdziałów. Była osobą, która mnie zachęciła do działania! Dziękuję Kochana :*
Dziękuję również z równą mocą Mańce, która nie tylko czyta tego bloga, ale i poleciła go na swoim. Przez Twoich pare kliknięć dziś mam tylu czytelników, że wybiło to 10000 tys!
Finalnie dziękuję Wszystkim, którzy się do tego przyczynili i dalej czytają te wypociny!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Było popołudnie, a odwiedziła nas tylko
jedna osoba: pielęgniarka, która pobrała Dymitrowi krew do
następnych badań. Przy okazji przyniosła mu również
posiłek.
-Nie będziesz tego jadł - powiedziałam, gdy wyszła.
Podeszłam do siatek z zakupami. Miałam wrażenie, że odkąd kupiłam te rzeczy minął co najmniej tydzień. Zapomniałam o większości. Wyjęłam coś do jedzenia dla Dymitra, a dla siebie wzięłam swoje ulubione chipsy. Z szeleszczącą paczką opadłam na krzesło obok łóżka.
Czułam, że Bielikow przyglądał mi się z zainteresowaniem. Miałam nadzieję, że nie jest to karcące spojrzenie.
-Pamiętałaś o wszystkim?- spytał miękko.
Ton jego głosu sprawił, że spojrzałam mu w oczy. Dostrzegłam w nich czułość. Nie sądziłam, że Dymitr tak szybko zrozumie, o co mi chodzi.
-Dobry z ciebie detektyw, Towarzyszu- zaśmiałam się sięgając dłonią do paczki.
Będąc na zakupach starałam się odtworzyć sytuację sprzed miesięcy, kiedy siedzieliśmy na polu namiotowym. Pamiętałam jak wcześniej Dymitr zrobił zakupy i tym razem, biegnąc między półkami szukałam tych samych produktów.
-Jednak ty pamiętałaś o wszystkim- odparł rozglądając się po pokoju.
Załapałam o czym mówi - kupiłam mu prochowiec i jakieś ubrania. Wstałam z krzesła, żeby umyć ręce w małej umywalce przy drzwiach.
-Rose, kupiłaś namiot?!- Dymitr wskazał dużą siatkę na podłodze przy fotelu.
Pozwoliłam wodzie skapnąć z moich czystych dłoni. Następnie stanęłam przy łóżku i pochyliłam się nad Dymitrem. Z tak bliskiej odległości jego oczy wydawały się jeszcze piękniejsze. Przysunęłam palcami po jego zaroście uśmiechając się lekko.
-Pamiętasz dokładnie całą sytuację w tamtym namiocie?- spytałam niemal szeptem.
-Jeszcze wiele razy będziesz mi w życiu wypominać, że cię wtedy nie pocałowałem?- odpowiedział pytaniem opierając dłoń na moim karku.
To był doskonały przykład, że nie każdy dialog z samymi pytaniami mnie drażni.
Dymitr chciał mnie do siebie przyciągnąć. Nie spodziewał się jednak, że nie będę stawiła żadnego oporu. Dlatego moja głowa opadła dwa razy szybciej i zderzyliśmy się nosami. Zaśmiałam się cicho, a Dymitr dotknął delikatnie mój nos.
-Boli?- spytał poważnie.
-Przestań w tej chwili- zaczęłam odsuwając się od niego na tyle, by widział wyraźnie moją twarz.- Ciebie też boli, więc po pierwsze taksię nie spinaj, taki ból jest do zniesienia. A po drugie...
Tym razem "przyciągnęłam się" sama. Od zawsze było wiadomo, że Dymitr działa na mnie jak magnes. Pocałowałam go i poczułam jak bardzo się spiął. Jego wargi były napięte. Dopiero po chwili stały się miękkie i chętne. Zrozumiałam, że strażnik Bielikow nigdy nie jest otwarty na całowanie. Uśmiechnęłam się na tę myśl przez co lekko przygryzłam Dymitrowi wargę. Udałam, że nie zwróciłam na to uwagi i zanurzyłam dłonie w jego włosach. Nie opuszczało mnie wrażenie, że odczuwamy spokój. Jesteśmy tu sami i nikt nam nie przeszkodzi. Kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie oparłam policzek na policzku Dymitra. Jego dłoń przeczesywała moje splątane loki.
-Musisz wstać Towarzyszu- odparłam wpadając na kolejny dobry pomysł.
Szybko podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez ramię, przesłałam Dymitrowi buziaka i wpadłam na korytarz.
Wróciłam do niego po jakiś dziesięciu minutach bardzo z siebie zadowolona. Dymitr siedział na łóżku opierając stopy na zapewne chłodnej podłodze. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Następnie chwyciłam krzesło, które do tej pory stało przy łóżku i ustawiłam je tyłem do umywalki.
-Musisz tam usiąść- rzuciłam stając przed nim.
Dymitr oparł dłonie na moich biodrach.
-Po co ci to?- spytał wskazując głową na miednicę z niewidocznymi dla niego przedmiotami w środku, którą postawiłam pod ścianą.
-Zaraz zobaczysz- złapałam go za dłonie i pociągnęłam by wstał.
Nawet nie drgnął.
-Nie ufasz mi?- podpuszczałam go.
Nie tylko od razu wstał, ale jeszcze wziął mnie na ręce.
-Dymitr!- wykrzyknęłam zaskoczona.
Postawił mnie koło krzesła, a sam usiadł na nim posłusznie.
-To było typowo bielikowate, ale nie możesz tak robić. Jestem za ciężka- odchyliłam mu delikatnie głowę do tyłu opierając ją na umywalce.
-Nie wiem ile musiałabyś ważyć, żebyś była ciężka - odparł Dymitr przełykając głośno ślinę.
-Nic już nie mów - skarciłam go.- Szczególnie w takiej pozycji.
Odkręciłam wodę i napełniłam miednicę. Następnie całą jej zawartość wylałam Dymitrowi na włosy. O dziwo siedział spokojnie. Pewnie przeanalizował każdą możliwość, co może się stać jak usiądzie na tym krześle. Czego ja się spodziewałam?! Że krzyknie zdziwiony?!
Zaczęłam masować mu skórę głowy. Pojawiła się piana, co zawdzięczałam próbce szamponu od kobiety z recepcji. Uniosłam mu włosy do góry. Automatycznie spojrzałam na jego kark.
-Masz pełno tatuaży, wciąż więcej niż ja- szepnęłam przejeżdżając po nich palcami.
-Dalej jestem pewien, że kiedyś mnie prześcigniesz.
Po tych słowach poczułam motyle w brzuchu. Zamarłam przypominając sobie, kiedy pierwszy raz poruszyliśmy ten temat. Przeniosłam się do jego pokoju w akademii, do działania uroku pożądania. Do rzeczywistości sprowadził mnie Dymitr, który odciągnął moje ręce od swoich włosów i pociągnął bym stanęła przed nim. Bezwiednie usiadłam mu okrakiem na kolanach zapatrzona w jego oczy.
-Wspomnienia?- spytał miękko, opierając dłonie na mojej szyi.
Ledwo zauważalnie pokiwałam głową. Czułam jak na moje policzki wpływa rumieniec.
-Wiele rozmów już przeprowadzaliśmy, ale dziwnie się czuję myśląc o tamtym naszyjniku- zaczęłam.- Czy to złe, że nasz pierwszy pocałunek był przez kogoś zaplanowany, a ja zmuszałam cię do przyznania, że ci się podobam? I jeszcze te szczere rozmowy!- wywróciłam oczami.
Dymitr dotknął moich policzków. Wiedziałam, że to go kusiło odkąd stały się niemalże purpurowe. Na pewno wyczuł jak bardzo jestem rozgrzana.
-Nasz pierwszy pocałunek...- przestał na chwilę mówić, jakby go zaczął wspominać.- Był przelotny i szczery.
-Szczery?!- przerwałam mu.- Pod wpływem przymusu jakiegoś wisiorka!
-Uczucia, Rose- poprawił mnie.- Wszystko, co powiedziałem ci podczas wpływu tej magii, było szczere. Uważam, że tamta chwila była idealna na pierwszy pocałunek. Chętnie przeżyłbym to jeszcze raz.
-Z tego, co pamiętam, nie byłeś zbyt chętny, żeby mnie pocałować - przypomniałam mu, krzyżując ręce na piersi.
-Ja pamiętam jak zanurzyłem dłoń w twoich włosach. Od dawna chciałem to zrobić. Pewnie dobrze wiesz, że je uwielbiam- mówiąc wplótł w nie palce jak wtedy, podczas uroku.- Doskonale pamiętam również, o co spytałaś i jak odpowiedziałem.
-Wiec nie uważasz, że to było sztuczne, wymuszone?- chciałam się upewnić.
-I tak musiałabyś mnie zmusić do takiej szczerości. Sam nigdy nie przyznałbym tego głośno. Wtedy jeszcze nie wierzyłem, że cię kocham. Myślałem, że to zauroczenie. Nie dziwiłbym się sobie- uczyłem młodszą, zdolną, piękną dampirkę.
Uniósł delikatnie moją brodę, a następnie musnął zmysłowo moje wargi swoimi. Zadrżałam jak za pierwszym razem.
-Uważasz, że jestem ładna?
-Jesteś piękna, tak bardzo, że czasem mnie to boli.
Ponownie nachylił się by mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Powiedziałeś to, ponieważ wymusiłam?- spytałam marszcząc brwi.
Oparł się na krześle i położył dłonie na mojej talii. Nie starał się jednak do niczego mnie zmuszać. Wiedziałam, że ze mną porozmawia, skoro tego oczekuję.
-Oczywiście, że nie- oburzył się.- Dalej tak uważam. Nie odpowiedziałbym w ten sposób, gdyby nie było to zgodne z prawdą.
-Nie powiedziałeś tego, ponieważ za pierwszym razem odpowiedziałeś w ten sposób?- na jego miejscu irytowałaby mnie taka ciekawość.
-Rose, oczywiście, że chciałem przypomnieć klimat tamtej chwili, ale ona była niepowtarzalna. Dzisiaj już wiem jak smakują twoje pocałunki, wtedy była to nowość. Czasem chciałbym czuć się tak, jakbym całował cię po raz pierwszy. I nie okłamałbym w ważnej dla ciebie kwestii tylko po to, by stworzyć miłą atmosferę.
Mówił poważnie i przez to przypominał nieugiętego strażnika. Jednak mówił do mnie i chwilowo myślał tylko o mnie.
-Ja znam to uczucie. Mogę ci o nim powiedzieć - Dymitr patrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem.- Najczęściej podczas naszych pocałunków czuję się, jakbyśmy to robili po raz pierwszy. Zawsze zaskakuje mnie jak dobrze całujesz. Co się tak szczerzysz?!
Uśmiechał się. Pomyślałam, że nie chce pokazać, że się śmieje ze mnie. Chciałam wstać, ale zapomniałam jak jest silny. Powstrzymał mnie i przytrzymał. Zanim zaprotestowałam zaczął mnie całować. Nieśpiesznie i namiętnie. Poczułam gęsią skórkę na rękach. Zaskakująco dobrze całował. Musiał mieć naturalny talent. Uśmiechnęłam się i ponownie przez przypadek przygryzłam jego wargę.
-Co to za zwyczaj?- spytał zakładając mi włosy za uszy.
-Nie robię tego specjalnie- broniłam się.- Chociaż muszę przyznać, że to nawet przyjemne-Dymitr pokręcił głową rozbawiony. Z końcówek jego włosów na twarz skapnęły mi krople wody.- Strasznie mnie rozpraszasz, strażniku Bielikow i nie mogę skończyć.
Jak na zawołanie Dymitr uniósł ręce w geście poddania. Cmoknęłam go w policzek i wstałam z jego kolan. Zaczęłam spłukiwać mu pianę z włosów. Nie tylko oczy były u niego tak charakterystyczne. Jego siostry miały podobne włosy. Pamiętam równie ciemne loki Wiktorii. Pewnie były też równie aksamitne.
Bardzo cieszyłam się, że tam pojedziemy. Dymitr tego nie okazywał, ale jemu sprawiało to jeszcze większą radość. Nagle przypomniałam sobie, co powiedziała mi Olena, że nie wiedziała, gdzie wyjechał jej syn. Gdzie w obcym państwie dostał swój ostatni przydział.
-Dymitr, jak to się stało, że...- zawiesiłam głos.
Nie było sensu o tym rozmawiać. Chwyciłam ręcznik i wytarłam włosy z nadmiaru wody.
-O czym mówiłaś, Rose?- odwrócił się w moją stronę, obejmując mnie ręką w talii.
Pokręciłam głową. Wyminęłam się z jego uścisku i usiadłam na brzegu łóżka. Dymitr podszedł do mnie i usiadł obok. Zamyślona oparłam głowę na jego ramieniu.
To był drażliwy temat. W końcu lata temu musiał wyjechać do pracy w Stanach nie powiadamiając najbliższych.
-Rose?- Dymitr pogłaskał mój policzek.
-To wywołałoby przykre wspomnienia, zapomnij, że coś chciałam- machnęłam ręką chcąc nadać słowom mocniejszy wyraz.
-Nie powinniśmy rozmawiać jedynie na neutralne tematy- odparł uspokajająco.
-O tym nie powinniśmy rozmawiać- zapewniam go.
-Myślisz o Bai czy Nowosybirsku?- spytał spokojnie.
Odsunęłam się od niego gwałtownie i przyjrzałam mu się uważnie. Był niezwykle świadomy o czym myślę.
-O Olenie- opowiedziałam cicho.
Dymitr zwrócił się w moją stronę, nakrywając dłoń swoją. Czekał na ciąg dalszy.
-Kiedy byłam u ciebie w domu, powiedziała mi, że- a jednak nie mogłam dokończyć tego zdania. Spuściłam wzrok.
Pewnie już samo wspomnienie rodzinnego domu sprawiało mu ból.
-Mam pomysł,- Dymitr delikatnie ujął mnie pod brodę i spojrzał mi w oczy- zacznij od czegoś miłego- nie rozumiałam, o co mu chodzi.- W Bai- zaczął - zawsze zdąża się coś przyjemnego. Chętnie posłucham, co dobrze wspominasz, a potem wrócimy z łatwością do tego, o czym chciałaś mówić.
Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem.
-Nie będziesz tego jadł - powiedziałam, gdy wyszła.
Podeszłam do siatek z zakupami. Miałam wrażenie, że odkąd kupiłam te rzeczy minął co najmniej tydzień. Zapomniałam o większości. Wyjęłam coś do jedzenia dla Dymitra, a dla siebie wzięłam swoje ulubione chipsy. Z szeleszczącą paczką opadłam na krzesło obok łóżka.
Czułam, że Bielikow przyglądał mi się z zainteresowaniem. Miałam nadzieję, że nie jest to karcące spojrzenie.
-Pamiętałaś o wszystkim?- spytał miękko.
Ton jego głosu sprawił, że spojrzałam mu w oczy. Dostrzegłam w nich czułość. Nie sądziłam, że Dymitr tak szybko zrozumie, o co mi chodzi.
-Dobry z ciebie detektyw, Towarzyszu- zaśmiałam się sięgając dłonią do paczki.
Będąc na zakupach starałam się odtworzyć sytuację sprzed miesięcy, kiedy siedzieliśmy na polu namiotowym. Pamiętałam jak wcześniej Dymitr zrobił zakupy i tym razem, biegnąc między półkami szukałam tych samych produktów.
-Jednak ty pamiętałaś o wszystkim- odparł rozglądając się po pokoju.
Załapałam o czym mówi - kupiłam mu prochowiec i jakieś ubrania. Wstałam z krzesła, żeby umyć ręce w małej umywalce przy drzwiach.
-Rose, kupiłaś namiot?!- Dymitr wskazał dużą siatkę na podłodze przy fotelu.
Pozwoliłam wodzie skapnąć z moich czystych dłoni. Następnie stanęłam przy łóżku i pochyliłam się nad Dymitrem. Z tak bliskiej odległości jego oczy wydawały się jeszcze piękniejsze. Przysunęłam palcami po jego zaroście uśmiechając się lekko.
-Pamiętasz dokładnie całą sytuację w tamtym namiocie?- spytałam niemal szeptem.
-Jeszcze wiele razy będziesz mi w życiu wypominać, że cię wtedy nie pocałowałem?- odpowiedział pytaniem opierając dłoń na moim karku.
To był doskonały przykład, że nie każdy dialog z samymi pytaniami mnie drażni.
Dymitr chciał mnie do siebie przyciągnąć. Nie spodziewał się jednak, że nie będę stawiła żadnego oporu. Dlatego moja głowa opadła dwa razy szybciej i zderzyliśmy się nosami. Zaśmiałam się cicho, a Dymitr dotknął delikatnie mój nos.
-Boli?- spytał poważnie.
-Przestań w tej chwili- zaczęłam odsuwając się od niego na tyle, by widział wyraźnie moją twarz.- Ciebie też boli, więc po pierwsze taksię nie spinaj, taki ból jest do zniesienia. A po drugie...
Tym razem "przyciągnęłam się" sama. Od zawsze było wiadomo, że Dymitr działa na mnie jak magnes. Pocałowałam go i poczułam jak bardzo się spiął. Jego wargi były napięte. Dopiero po chwili stały się miękkie i chętne. Zrozumiałam, że strażnik Bielikow nigdy nie jest otwarty na całowanie. Uśmiechnęłam się na tę myśl przez co lekko przygryzłam Dymitrowi wargę. Udałam, że nie zwróciłam na to uwagi i zanurzyłam dłonie w jego włosach. Nie opuszczało mnie wrażenie, że odczuwamy spokój. Jesteśmy tu sami i nikt nam nie przeszkodzi. Kiedy zaczęło mi się kręcić w głowie oparłam policzek na policzku Dymitra. Jego dłoń przeczesywała moje splątane loki.
-Musisz wstać Towarzyszu- odparłam wpadając na kolejny dobry pomysł.
Szybko podeszłam do drzwi. Spojrzałam przez ramię, przesłałam Dymitrowi buziaka i wpadłam na korytarz.
Wróciłam do niego po jakiś dziesięciu minutach bardzo z siebie zadowolona. Dymitr siedział na łóżku opierając stopy na zapewne chłodnej podłodze. Uśmiechnęłam się do niego promiennie. Następnie chwyciłam krzesło, które do tej pory stało przy łóżku i ustawiłam je tyłem do umywalki.
-Musisz tam usiąść- rzuciłam stając przed nim.
Dymitr oparł dłonie na moich biodrach.
-Po co ci to?- spytał wskazując głową na miednicę z niewidocznymi dla niego przedmiotami w środku, którą postawiłam pod ścianą.
-Zaraz zobaczysz- złapałam go za dłonie i pociągnęłam by wstał.
Nawet nie drgnął.
-Nie ufasz mi?- podpuszczałam go.
Nie tylko od razu wstał, ale jeszcze wziął mnie na ręce.
-Dymitr!- wykrzyknęłam zaskoczona.
Postawił mnie koło krzesła, a sam usiadł na nim posłusznie.
-To było typowo bielikowate, ale nie możesz tak robić. Jestem za ciężka- odchyliłam mu delikatnie głowę do tyłu opierając ją na umywalce.
-Nie wiem ile musiałabyś ważyć, żebyś była ciężka - odparł Dymitr przełykając głośno ślinę.
-Nic już nie mów - skarciłam go.- Szczególnie w takiej pozycji.
Odkręciłam wodę i napełniłam miednicę. Następnie całą jej zawartość wylałam Dymitrowi na włosy. O dziwo siedział spokojnie. Pewnie przeanalizował każdą możliwość, co może się stać jak usiądzie na tym krześle. Czego ja się spodziewałam?! Że krzyknie zdziwiony?!
Zaczęłam masować mu skórę głowy. Pojawiła się piana, co zawdzięczałam próbce szamponu od kobiety z recepcji. Uniosłam mu włosy do góry. Automatycznie spojrzałam na jego kark.
-Masz pełno tatuaży, wciąż więcej niż ja- szepnęłam przejeżdżając po nich palcami.
-Dalej jestem pewien, że kiedyś mnie prześcigniesz.
Po tych słowach poczułam motyle w brzuchu. Zamarłam przypominając sobie, kiedy pierwszy raz poruszyliśmy ten temat. Przeniosłam się do jego pokoju w akademii, do działania uroku pożądania. Do rzeczywistości sprowadził mnie Dymitr, który odciągnął moje ręce od swoich włosów i pociągnął bym stanęła przed nim. Bezwiednie usiadłam mu okrakiem na kolanach zapatrzona w jego oczy.
-Wspomnienia?- spytał miękko, opierając dłonie na mojej szyi.
Ledwo zauważalnie pokiwałam głową. Czułam jak na moje policzki wpływa rumieniec.
-Wiele rozmów już przeprowadzaliśmy, ale dziwnie się czuję myśląc o tamtym naszyjniku- zaczęłam.- Czy to złe, że nasz pierwszy pocałunek był przez kogoś zaplanowany, a ja zmuszałam cię do przyznania, że ci się podobam? I jeszcze te szczere rozmowy!- wywróciłam oczami.
Dymitr dotknął moich policzków. Wiedziałam, że to go kusiło odkąd stały się niemalże purpurowe. Na pewno wyczuł jak bardzo jestem rozgrzana.
-Nasz pierwszy pocałunek...- przestał na chwilę mówić, jakby go zaczął wspominać.- Był przelotny i szczery.
-Szczery?!- przerwałam mu.- Pod wpływem przymusu jakiegoś wisiorka!
-Uczucia, Rose- poprawił mnie.- Wszystko, co powiedziałem ci podczas wpływu tej magii, było szczere. Uważam, że tamta chwila była idealna na pierwszy pocałunek. Chętnie przeżyłbym to jeszcze raz.
-Z tego, co pamiętam, nie byłeś zbyt chętny, żeby mnie pocałować - przypomniałam mu, krzyżując ręce na piersi.
-Ja pamiętam jak zanurzyłem dłoń w twoich włosach. Od dawna chciałem to zrobić. Pewnie dobrze wiesz, że je uwielbiam- mówiąc wplótł w nie palce jak wtedy, podczas uroku.- Doskonale pamiętam również, o co spytałaś i jak odpowiedziałem.
-Wiec nie uważasz, że to było sztuczne, wymuszone?- chciałam się upewnić.
-I tak musiałabyś mnie zmusić do takiej szczerości. Sam nigdy nie przyznałbym tego głośno. Wtedy jeszcze nie wierzyłem, że cię kocham. Myślałem, że to zauroczenie. Nie dziwiłbym się sobie- uczyłem młodszą, zdolną, piękną dampirkę.
Uniósł delikatnie moją brodę, a następnie musnął zmysłowo moje wargi swoimi. Zadrżałam jak za pierwszym razem.
-Uważasz, że jestem ładna?
-Jesteś piękna, tak bardzo, że czasem mnie to boli.
Ponownie nachylił się by mnie pocałować, ale się odsunęłam.
-Powiedziałeś to, ponieważ wymusiłam?- spytałam marszcząc brwi.
Oparł się na krześle i położył dłonie na mojej talii. Nie starał się jednak do niczego mnie zmuszać. Wiedziałam, że ze mną porozmawia, skoro tego oczekuję.
-Oczywiście, że nie- oburzył się.- Dalej tak uważam. Nie odpowiedziałbym w ten sposób, gdyby nie było to zgodne z prawdą.
-Nie powiedziałeś tego, ponieważ za pierwszym razem odpowiedziałeś w ten sposób?- na jego miejscu irytowałaby mnie taka ciekawość.
-Rose, oczywiście, że chciałem przypomnieć klimat tamtej chwili, ale ona była niepowtarzalna. Dzisiaj już wiem jak smakują twoje pocałunki, wtedy była to nowość. Czasem chciałbym czuć się tak, jakbym całował cię po raz pierwszy. I nie okłamałbym w ważnej dla ciebie kwestii tylko po to, by stworzyć miłą atmosferę.
Mówił poważnie i przez to przypominał nieugiętego strażnika. Jednak mówił do mnie i chwilowo myślał tylko o mnie.
-Ja znam to uczucie. Mogę ci o nim powiedzieć - Dymitr patrzył na mnie nierozumiejącym wzrokiem.- Najczęściej podczas naszych pocałunków czuję się, jakbyśmy to robili po raz pierwszy. Zawsze zaskakuje mnie jak dobrze całujesz. Co się tak szczerzysz?!
Uśmiechał się. Pomyślałam, że nie chce pokazać, że się śmieje ze mnie. Chciałam wstać, ale zapomniałam jak jest silny. Powstrzymał mnie i przytrzymał. Zanim zaprotestowałam zaczął mnie całować. Nieśpiesznie i namiętnie. Poczułam gęsią skórkę na rękach. Zaskakująco dobrze całował. Musiał mieć naturalny talent. Uśmiechnęłam się i ponownie przez przypadek przygryzłam jego wargę.
-Co to za zwyczaj?- spytał zakładając mi włosy za uszy.
-Nie robię tego specjalnie- broniłam się.- Chociaż muszę przyznać, że to nawet przyjemne-Dymitr pokręcił głową rozbawiony. Z końcówek jego włosów na twarz skapnęły mi krople wody.- Strasznie mnie rozpraszasz, strażniku Bielikow i nie mogę skończyć.
Jak na zawołanie Dymitr uniósł ręce w geście poddania. Cmoknęłam go w policzek i wstałam z jego kolan. Zaczęłam spłukiwać mu pianę z włosów. Nie tylko oczy były u niego tak charakterystyczne. Jego siostry miały podobne włosy. Pamiętam równie ciemne loki Wiktorii. Pewnie były też równie aksamitne.
Bardzo cieszyłam się, że tam pojedziemy. Dymitr tego nie okazywał, ale jemu sprawiało to jeszcze większą radość. Nagle przypomniałam sobie, co powiedziała mi Olena, że nie wiedziała, gdzie wyjechał jej syn. Gdzie w obcym państwie dostał swój ostatni przydział.
-Dymitr, jak to się stało, że...- zawiesiłam głos.
Nie było sensu o tym rozmawiać. Chwyciłam ręcznik i wytarłam włosy z nadmiaru wody.
-O czym mówiłaś, Rose?- odwrócił się w moją stronę, obejmując mnie ręką w talii.
Pokręciłam głową. Wyminęłam się z jego uścisku i usiadłam na brzegu łóżka. Dymitr podszedł do mnie i usiadł obok. Zamyślona oparłam głowę na jego ramieniu.
To był drażliwy temat. W końcu lata temu musiał wyjechać do pracy w Stanach nie powiadamiając najbliższych.
-Rose?- Dymitr pogłaskał mój policzek.
-To wywołałoby przykre wspomnienia, zapomnij, że coś chciałam- machnęłam ręką chcąc nadać słowom mocniejszy wyraz.
-Nie powinniśmy rozmawiać jedynie na neutralne tematy- odparł uspokajająco.
-O tym nie powinniśmy rozmawiać- zapewniam go.
-Myślisz o Bai czy Nowosybirsku?- spytał spokojnie.
Odsunęłam się od niego gwałtownie i przyjrzałam mu się uważnie. Był niezwykle świadomy o czym myślę.
-O Olenie- opowiedziałam cicho.
Dymitr zwrócił się w moją stronę, nakrywając dłoń swoją. Czekał na ciąg dalszy.
-Kiedy byłam u ciebie w domu, powiedziała mi, że- a jednak nie mogłam dokończyć tego zdania. Spuściłam wzrok.
Pewnie już samo wspomnienie rodzinnego domu sprawiało mu ból.
-Mam pomysł,- Dymitr delikatnie ujął mnie pod brodę i spojrzał mi w oczy- zacznij od czegoś miłego- nie rozumiałam, o co mu chodzi.- W Bai- zaczął - zawsze zdąża się coś przyjemnego. Chętnie posłucham, co dobrze wspominasz, a potem wrócimy z łatwością do tego, o czym chciałaś mówić.
Kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem.
Matko, Dlaczego twoje rozdziały tak szybko się kończą? Ledwo zacznę czytać, a tu juz koniec... Ależ ja je kocham!
OdpowiedzUsuńI to ja dziękuje tobie, że piszesz. Kobieto kocham cię! <3
Rose... Mmm... <3 Ona myje Dymitrowi włoski <3 Oni są tacy... Dlaczego muszą być idealni?!?!
Uwielbiam to, co piszesz! Juz nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!
Ooo...jaka Rose opiekuńcza. I wracają dawne wspomnienia. Uwielbiam takie szczere rozmowy i ich wyznania. To jest takie urocze. Ciekawa jestem jak dalej potoczy się ta rozmowa i mam nadzieję, że następny będzie szybciej. Czekam i życzę weny.💖💖💖💖
OdpowiedzUsuńPs.
To ja dziękuję, że dla nas piszesz i za twoje komentarze u mnie. Cieszę się, że kogoś inspiruję, tym bardziej, że mnie samą kilka osób zainspirowało. Kocham cię i twojego bloga. Pozdrawiam.💖💖💖💖
Dziewczyno jak mogłaś tak długo czekać z tym rozdzialem?! Rewelacja. Mam nadzieje że następny bedzie szybciej. Życze duzo dobrej weny twórczej :-D
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Roza jest tak mega opiekuńcza w stosunku do Dymitra... SWEET ! <3 Nie mogę się doczekać kolejnego ! :)
OdpowiedzUsuń~Zmey~
Bardzo słodki rozdział. Cudny.
OdpowiedzUsuń